"Zmierzch,kolejny dzień dobiega końca. Choćby nie wiem jak był piękny jego miejsce zajmie kolejny..."
Za namową Ani, wstawiam już...
Rozdział drugi
Jestem Bella Cullen.
Byłam kiedyś wampirem i tęsknię za moją szaloną egzystencją.
Moje życie jest nudne.
A mam dopiero trzy miesiące, w moim trzecim życiu.
Kiedyś myślałam, że to szkoła jest nudna. Jako wampir musiałam spędzać naprawdę dużo czasu w szkole, udając jedno z zaadaptowanych dzieci doktora Cullena. Wtedy nie mogłam wyobrazić sobie niczego nudniejszego, niż dni spędzone na udawaniu przeciętnego nastolatka. Ale wtedy po lekcjach wracałam do domu pełnego wampirów. Istot takich jak ja, przed którymi nie musiałam nikogo udawać. Teraz musiałam imitować przeciętne dziecko przez całą dobę, każdego dnia mojego ludzkiego życia. Nauczyłam się mówić już w wieku kilku miesięcy. Ale nie mówiłam. Kiedy skończyłam rok, gdy mówiłam to tylko przy mojej mamie, bo inni ludzie nie zasługiwali na moją uwagę. Milczałam.
Każdego dnia starałam się zrobić przynajmniej jedną nową rzecz. Żeby moje trzecie życie nie przypominało poprzednich i żebym zapomniała o nudzie. Zawsze chętnie zdobywałam nową wiedzę i była to moja mała odskocznia od szarości każdego dnia. Noce spędzając z książką, z dala od pokoju mamy jednocześnie chroniąc ją przed wiedzą na temat mojej inteligencji. Nie chciałam, żeby się o mnie martwiła. Tak jak nie chciałam, żeby przestała mnie kochać. Nie musiałam się wysilać. Byłam po prostu małomównym dzieckiem, które za dnia dużo spało. Byłam inteligentnym dzieckiem, a jednak moje zachowanie niepokoiło mamę. Moja wieczna melancholia.
Poza krótkimi chwilami radości, ciągle rozmyślałam. Wspominałam Cullenów. Ale ta wampirza rodzina z dnia na dzień była mi coraz bardziej obojętna, obca. Coraz rzadziej myślałam o sobie jako Belli Cullen. Byłam teraz Isabellą Swan. Człowiekiem. Zapominałam o mojej drugiej rodzinie i nie myślałam już o nich jako o rodzeństwie, rodzicach, mężu, czy dziecku. Oni przestali dla mnie istnieć, ale kiedy nie myślałam o wampirach nic się dla mnie nie liczyło. I tak codziennie, po trochu, przestawałam być sobą, zamykałam się w sobie, tworząc dodatkową tarczę. Teraz nie tylko mój umysł był niedostępny. Byłam pewna, że to samo stało się z uczuciami.
Jestem Isabella Swan.
Moje życie to jedno wielkie, nieskończone de ja vu.
A mam dopiero jedenaście miesięcy, w moim trzecim życiu.
Nigdy nie interesowałam się grami liczbowymi. Były mi one obojętne, bo dzięki nim można było wygrać pieniądze. A ja nie potrzebuję pieniędzy.
Pewnego dnia siedziałam z mamą w salonie i oglądałam telewizję. Robiłam to bardzo rzadko, bo znałam wszystkie seriale, a programy edukacyjne dla najmłodszych irytowały mnie. Nie musiałam oglądać serwisów informacyjnych, wiedziałam co się dzieje w Phoenix, Stanach i na całym świecie. Nie oglądałam filmów, bo byłam na to za mała. Ale dziś natrafiłam na wywiad z mężczyzną, który wygrał w jakimś teleturnieju duże pieniądze. Zwykle nie interesowały mnie takie rzeczy, ale on powiedział, że dzięki wygranej jego życie diametralnie się zmieniło. Czy nie tego właśnie pragnęłam? Odmiany?
Teraz potrzebowałam pieniędzy.
-Mamo... – zaczęłam nieśmiało. Mama nie odezwała się, wiedząc, że zaraz zacznę mówić dalej.
-Możemy zamieszkać we Włoszech?
Mama nie kłopotała się też zadawaniem niepotrzebnych pytań. Wiedziała, że i tak nie powiem jej dlaczego chce mieszkać akurat we Włoszech. Uśmiechnęła się do siebie, bez humoru.
-Musiałybyśmy mieć dużo pieniędzy.
-Czy ten pan ma dużo pieniędzy?
Mama uśmiechnęła się, tym razem dlatego, że wiedziała już do czego zmierzam.
-Tak. Ten pan dostał dużo pieniędzy, bo znał odpowiedzi na trudne pytania.
-Czy ty je znałaś?
-Nie.
Zamilkłam na chwilę, udając, że myślę nad tym co usłyszałam.
-A kulki...? – szepnęłam konspiracyjnie.
Tym razem mama się roześmiała słysząc moje określenie na te gry liczbowe. Lubiłam kiedy cieszyła się z tego, że jestem dzieckiem.
-Możemy jutro wypełnić kupony.
Tak właśnie stałyśmy się milionerkami.
Po wyjeździe do Włoch moje życie całkowicie się odmieniło.
A mam dopiero trzy lata, w moim trzecim życiu.
Offline
jeee!
ten rozdział jet dłuższy....inny....lepszy... od poprzednich...
teraz od razu załapałam że kulki to lotto xD
I niech Zenon się pojawi przy pisaniu nastęnego rozdziału.....albo ty go obudz...jak chcesz xD
Offline
Aaa... Bo ja Wam Zenona nie przedstawiłam... ^^ Ekhem. Tak więc:
Zenon to mój osobisty, niezastąpiony Wen. Wyobrażam go sobie jako faceta po trzydziestce w okularach z rogową oprawką i szarym garniturze. xD Ale najważniejsze, że to mój Wen.
Offline
Administrator
Aaa ;D
To zapraszamy Zenona, zapraszamy!
Genialne! Genialne! Genialniejsze od tamtych, pomimo, że myślałam, że się nie da!
Włochy... moja pierwsza myśl- Volturi, czyż nie ??
Offline
Wampir
Lubię szybką akcję wieć ten rozdział nie przypadł mi za bardzo do gustu
ale 'kulki' musiałam rozgryzać przez dobrą chwilę xDD
Offline
Wampir
zagadkowe nazwy to chyba hobby takich maluchów
Offline
Administrator
Dredzio, gdzie kolejny roździał ?? Czekamy
Offline